Moja historia
Zachorowałam ok. 30 lat temu kiedy
umarł mój tata (miałam wtedy 13 lat). Chorował, a ja słyszałam
od mamy, że jak „będę grzeczna” to tato wyzdrowieje. Modliłam
się, błagałam Boga o pomoc…
…….UMARŁ pomimo wszystko……..
Po jakimś czasie od śmierci, zaczęłam
kompletnie nieświadomie karać siebie. W mojej ocenie był to
początek choroby. W efekcie po kilku miesiącach zdiagnozowano u mnie anoreksję, co w tamtych czasach nie było
zbyt popularne i wywoływało dużo wstydu.
Brak miesiączki, waga 34kg i cały szereg objawów psychicznych i fizycznych (nie chcę tu opisywać „smutnej historii” w szczegółach, bo każda z nas dobrze ją zna, a omawianie jej w kółko wcale nam nie pomaga).
Po kilku latach brania leków oraz różnych terapiach, na których próbowano mi udowodnić, że jak nie będę jadła to umrę, udało mi się "wyzdrowieć”(waga ok 60 kg przy wzroście 172 cm i zaczęłam „ normalnie jeść”). Niby wszystko zrobiło się ok ;) a ja cały czas miałam poczucie, że coś ze mną jest nie tak. W dorosłym życiu negatywne emocje spowodowały, że mimo cudownej rodziny, pracy, dobrych wyników badań, cały czas czułam się źle, dlatego też trafiłam na kolejną terapię, na której usłyszałam, że muszę uwierzyć w siebie, zaakceptować siebie, pokochać siebie, itp., tylko nikt nie powiedział jak to zrobić. Ja doskonale wiedziałam co mam zrobić, tylko nie potrafiłam tego wykonać. Dopiero niedawno, dzięki technice UWALNIANIA, nauczyłam się jak radzić sobie z emocjami, które wyzwalały cierpienie i towarzyszyły mi przez cały czas.
Doszłam do wniosku, że u źródła leżała nienawiść do siebie za to, że „pewnie byłam niegrzeczna” skoro tata umarł. Kompletnie nieświadomie czułam się za to winna. Zarówno do taty jak i do mamy odczuwałam ogromny żal. Do taty, że mnie zostawił (jak mógł????!!!!), do mamy, że nic z tym wszystkim nie zrobiła. W Boga przestałam wierzyć, bo przecież też, mi nie pomógł …
Dzisiaj patrzę do przodu, wybaczyłam sobie całą przeszłość, potrafię uwalniać emocje kiedy się pojawią i chciałabym podzielić się z innymi doświadczeniem aby pomóc im zaakceptować to co w ich życiu się wydarzyło...
to bardzo cenne, ze potrafisz z odwaga przyznać sie do swoich słabości i wyznać, ze nie pomimo wiedzy intelektualnej nie balas sobie w stanie pomoc. Wiele osob szuka informacji jak sobie pomoc.
Znam dobrze ten schemat nieświadomego karania siebie. Dobrze, ze sa ludzie, którzy potrafią swoim przykładem pokazać innym, ze to nie tedy droga.
pozdrawiam cieplo
Anna